Antoni Witkowski – Mordercy z Selbstschutzu
„… Usłyszeliśmy krzyk przerażonej kobiety: – Antychrysty jadą! Nie mieliśmy pojęcia, dlaczego żołnierzy niemieckich, jadących na motorach, tak nazwała. Ubrani byli w hełmy, na kolanach opierali karabiny, pędzili w kierunku lasu aż się kurzyło. Potem zakwaterowali w nadleśnictwie, mówili obcym językiem, śpiewali nie znane nam piosenki. Przemarsz wojsk bardzo się nam, chłopcom, podobał. Nie mogłem tylko jednego zrozumieć, dlaczego mamę stale wzywają na posterunek. Mówiła, że każą jej podpisać jakąś listę, a gdy odmawia, szczują wilczurem, zapędzają do roboty w lesie, w pralni. Z czasem zrozumieliśmy, że teraz „rządzą nami” Niemcy, a na posterunku urzędują żandarmi, przybyli, jak mówiono, aż z Berlina. W mundurach zaczęli chodzić też niektórzy mieszkańcy Skrwilna, np. Gogolin, NickeI. To nas najbardziej dziwiło. Niemcy, dawni nasi sąsiedzi, kazali się teraz pozdrawiać słowami „Heil Hitler”, CI jak nie robiliśmy tego – bili, gdzie popadło …” źródło opisu: Wydawnictwo Ministersta Obryny Narodowej,Warszawa 1986
- Wydawnictwo:
- Ministerstwo Obrony Narodowej
- data wydania:
- 1986 (data przybliżona)
- ISBN:
- 8311072809
- liczba stron:
- 152
- kategoria:
- historia
- język:
- polski