Katarzyna Szeloch – Kuncewiczówka. Dom ponad czasem
We wspomnieniach wciąż jest tam lato, kwitną klematisy i róże, pachną powojniki i floksy, a w zaroślach dają koncert słowiki. Na tarasie rozmawiają o rzeczach ulotnych artyści i nie artyści. Wszystkich łączy miłość do tego Domu. Niektórzy wciąż pamiętają gospodarzy: Marię i Jerzego Kuncewiczów…
Dom pokazali mi rodzice. Mama opowiedziała o pani Marii, podsunęła książki. Najpierw czytałam „Dwa księżyce”, „Cudzoziemkę”, „Tristana 1946”. Dopiero potem ich zobaczyłam. Byłam małą dziewczynką i zastanawiałam się, jak wygląda prawdziwa pisarka. Wyglądała pięknie: drobna, filigranowa, szalenie elegancka. I miała łagodny, przyjazny głos.
Dlaczego zdecydowałam się napisać tę książkę? Odpowiedź jest oczywista: ja także zaliczam się do miłośników Domu, nazywanego Kuncewiczówką.
Próba napisania książki wspomnieniowej o Marii Kuncewiczowej wydaje się zamierzeniem zuchwałym, na pewno ryzykownym. Postanowiłam zainteresować się kazimierzowskim etapem jej życia związanym nierozerwalnie z Domem, który uważała za swoje miejsce na ziemi. Szczęśliwe lata międzywojenne, a potem powrót do Kazimierza w latach sześćdziesiątych, są bowiem, moim zdaniem, kluczem do zrozumienia istoty twórczości pisarki. Przedmiotem moich refleksji było życie Marii w Kuncewiczówce. Jej mąż Jerzy pozostaje w tej opowieści w tle.
Aby napisać tę książkę, odbyłam wiele podróży w czasie i w przestrzeni. Udałam się także wraz z moimi rozmówcami w magiczną podróż wspomnień. O Kuncewiczach i ich niezwykłym Domu opowiadali mi stali jego bywalcy i przyjaciele: krewni, aktorzy, reżyserzy, pisarze, mieszkańcy Kazimierza. Nagrywałam i spisywałam ich wspomnienia, a w mrocznej ciszy bibliotek i archiwów odkrywałam kolejne nieznane mi dotąd odsłony z życia pisarki.
Wsłuchując się uważnie w to, co mówią o Kuncewiczowej znajomi, przyjaciele i krewni, nie szukałam sensacji, ale tego, co sprawiło, że jej twórczość jest uniwersalna, zaś życie niezwykle pociągające. Choć nie do wszystkich bywalców Kuncewiczówki udało mi się dotrzeć i nie wszyscy wyrazili zgodę na rozmowę, cel został osiągnięty: Maria Kuncewiczowa stała mi się jeszcze bliższa.We wspomnieniach nadal jest tam lato, kwitną klematisy i róże, pachną powojniki i floksy, a w zaroślach dają koncert słowiki. Na tarasie rozmawiają o rzeczach ulotnych artyści i nie artyści. Wszystkich łączy miłość do tego Domu. Niektórzy wciąż pamiętają gospodarzy Marię i Jerzego Kuncewiczów…
Pani Maria wita gości. Każdego z osobna, zupełnie tak jakby był ważny, już od dawna oczekiwany. W przeźroczach pamięci przechowuje się także inny obrazek: Tadeusz Roguski otwiera drzwi samochodu, z którego wysiada Maria u boku pana Jerzego… Idą przez Rynek prosto do Fary, by po chwili wrócić do Domu…
Katarzyna Szeloch źródło opisu: http://www.agawa-wydawnictwo.pl/ źródło okładki: http://www.agawa-wydawnictwo.pl/
- Wydawnictwo:
- Oficyna Wydawnicza Agawa
- data wydania:
- 2007 (data przybliżona)
- ISBN:
- 83-85571-35-3
- liczba stron:
- 204
- kategoria:
- biografia/autobiografia/pamiętnik
- język:
- polski