Witold Wirpsza – Przesądy
Opublikowany w 1966 roku tom wierszy Witolda Wirpszy pt. „Przesądy”, po czterdziestu pięciu latach jawi się wciąż jako jeden z najbardziej radykalnych i nieoczywistych zarazem zbiorów wierszy, jakie w ogóle powstały w języku polskim. Obecnie sporo już wiemy o poezji Witolda Wirpszy – dzięki fali zainteresowania tą twórczością, rosnącej dzięki publikowaniu jego znanych i nieznanych książek przez Instytut Mikołowski – wiedza ta niewątpliwie jest pomocnym drogowskazem w trakcie lektury wznawianego tomu. Zarazem jednak wiemy wciąż mało o tej labiryntowej i zagęszczonej dystynktywnymi ujęciami i stylami liryce – szczególnie wtedy, kiedy przychodzi nam ponownie stanąć przed niepochwytną lawiną karkołomnego wywodu poetyckiego.
Wirpsza od samego początku tej książki wprowadza nas w absolutnie odmienne – względem całej polskiej liryki – stany poetyckiej wibracji, zaprzęgając w korowody wierszy i poematów tematykę osaczenia i spętania jednostki przez niepojmowalnie agresywny i okrutny żywioł ludzkiego, masowego splotu małości, podłości i wyrafinowanego cynizmu. Wykładane jest to nie tylko w poszczególnych wierszach i okazywane nie tylko w mocno akcentowanych sekwencjach. Wreszcie – obrazowane nie tylko za pomocą przywoływanych figur społecznych funkcji czy ukształtowanych cech ludzkiego postępowania. Szerszy i, przez to, bardziej pojemny kąt pochylenia dla transowego eksplikowania intrygujących poetę zjawisk, mieści się w przyprawiającym o bezdech stłoczeniu i skumulowaniu wizji, krzesanych o krawędzie niedookreślonych zdań – sennych, włóknistych zbitek i realistycznych odprysków mglistej, a więc nieprzeniknionej jawy – posiadających wrzącą niezmiennie temperaturę wywodu, gorączkowy trop prowadzący, intuicyjnie i rozumowo zarazem, do hipotetycznego źródła tytułowych przesądów,mieszczących się w najbardziej podstawowych zrębach naszego funkcjonowania: postrzeganiu, myśleniu, czuciu i wierzeniu.
Wiersz staje się tedy polem walki z gnieżdżącymi się w zakamarkach ludzkiego umysłu odruchami, zrodzonymi z lękliwości i uległości egzystencji (sterowanej i podminowanej cieniami zdarzeń i fatalnymi zbiegami okoliczności, kąsanej poczuciem absurdalności ciemnego i niepochwytnego losu). Odruchami, które, w swej nędzy, gubią krytyczny osąd. Wirpsza swoją poezją ewidentnie pokazuje, że istnieje tylko jedna, godna twórczej aktywności, droga. Jest nią nieustanne przeciwstawianie się panującym, bądź dominującym sztancom, kliszom i stereotypom, ufundowanym na tradycyjnym pojmowaniu schodzenia się słowa i rzeczy, zalęgłym w konwencjonalnej manierze językowego obrazowania. Tym samym Wirpsza niezwykle dotkliwie narusza stabilne i stereotypowe miary nałożone na naszą percepcję, zmierzając do zerwania przykrywających ją zasłon, do Krainy ekscesu– jedynego, autonomicznego wymiaru, gdzie każda oczywistość lub arbitralny narzut zostają przewartościowane, rozbite i silnie spolaryzowane. Dzięki temu wszystko może zostać ujrzane na nowo – w luźnym związku widmowej wizji, metaforycznej krańcowości, innym szczepie dalekosiężnej treści.
Maciej Melecki źródło opisu: Instytut Mikołowski, 2011 źródło okładki: fotografia autorska
- Wydawnictwo:
- Instytut Mikołowski
- data wydania:
- 2011 (data przybliżona)
- ISBN:
- 83-60949-89-4
- liczba stron:
- 69
- kategoria:
- poezja
- język:
- polski