Włodzimierz Kłaczyński – Miejsce
Zaledwie kilka dni temu skończyłem czytać „Miejsce”, powieść historyczną autorstwa Mielczanina, Włodzimierza Kłaczyńskiego, składającą się z pięciu tomów, zatytułowanych: „Korso”, „Krawędź wieku”, „Ważenie bólu”, „Gon” i „Głowa Holofernesa”. Autor opisał w swym dziele prowincjonalny świat małego galicyjskiego miasteczka, w którym, pomimo braku jednoznacznego potwierdzenia, rozpoznać można Mielec.
Bohaterem książki Kłaczyńskiego jest Miasto, położone gdzieś na terenach dawnej Galicji Wschodniej, w dorzeczu Rzeki, wpadającej niewiele kilometrów za Miastem do Wisły. Tak właśnie – nie ludzie są bohaterami tej książki, ale całe miasto. Są tam też jednak mieszkańcy, których losami można się pasjonować i których można pokochać lub znienawidzić. Jest hrabia hodujący we swych lasach daniele i jest kłusownik polujący na te zwierzęta, znający i kochający las, są młodzi ludzie uczący się w Mieście i należący do harcerstwa i tacy, którzy wolą spędzać czas nad rzeką i na dyskotekach, są mieszczanie, biedni i bogaci, policjanci i złodzieje i niekoniecznie to ci drudzy są źli. W niedalekiej kolonii mieszkają Niemcy, którzy sprowadzili się w te okolice sto – sto pięćdziesiąt lat wcześniej. I są Żydzi.
Wybór bohatera zbiorowego a nie indywidualnego, to był świetny pomysł, dzięki temu na kartach „Miejsca” odnajdziemy wspaniałą mozaikę postaci, od małomiasteczkowej biedoty po hrabiowski „noblesse oblige”. Każdy z bohaterów ma swoje „centrum świata” i każdy ma swoją własną historię, choć łączącą się z historiami innych ludzi. Zarówno samo Miasto, jak i jego mieszkańcy będą musieli zmierzyć się z ogromem bólu, który zada im nadchodząca II Wojna Światowa. W tych nieludzkich czasach jedni odkryją w sobie odwagę do walki czy do ratowania Żydów a inni odnajdą się w podłości, zdradzie, upadlaniu i mordowaniu bliźnich, zwłaszcza tych żydowskiego pochodzenia, ale nie tylko. Życie staje się dramatem a totalitarnemu prawu „zabij i zapomnij” przeciwstawia autor głęboko humanistyczne „uratuj od zapomnienia, bądź świadkiem historii”.
Leszek Żuliński, krytyk literacki, w cytowanej na okładce jednego z tomów recenzji napisał, że Kłaczyński należy do ostatnich Mohikanów „solidnej” prozy, której już nie ma, „przepadła gdzieś w dziejowej przerwie między pokoleniami, między gorzkim odmarszem klasyków uwikłanych w historię, a gwarnym wejściem debiutantów uwikłanych w subkultury i postmodernistyczne mody”. Krytyk umieszcza prozę Kłaczyńskiego gdzieś między Myśliwskim, autorem „Kamienia na kamieniu” a Teresą Lubkiewicz-Urbanowicz, autorką „Bożej podszewki”. Zgadzam się z jego oceną maestrii twórcy omawianego dzieła. Autor włada wspaniale językiem, zarówno opisy, jak i dialogi są świetnie napisane a mowa bohaterów, pochodzących z różnych sfer, różniących się statusem materialnym, narodowością i religią, jest zróżnicowana, zaś akcja jest spójna i choć bohaterów jest wielu, to wszystkie ścieżki fabuły prowadzone są ze znawstwem i z zachowaniem logicznej i chronologicznej spójności. Książki czyta się po prostu świetnie, ja sam nie mogłem się od nich oderwać.
„Miejsce”, to wspaniała, pasjonująca i zarówno ucząca, jak bawiąca lektura, w której czytelnik znajdzie okazję do wielu głębokich refleksji dotyczących natury ludzkiej. Wielu czytelników znajdzie w tej lekturze prawdziwą przyjemność obcowania z ginącym gatunkiem – dobrze wykonanej pracy pisarskiej. Ja znalazłem i już się przygotowuję na kolejną ucztę, czyli kontynuację „Miejsca”, zatytułowaną „Zasiek Polski”. źródło opisu: http://zagiete-rogi-kartek.blog.onet.pl/2013/05/24/klaczynski-miejsce/
- Wydawnictwo:
- Samorządowe Centrum Kultury w Mielcu
- data wydania:
- 2005 (data przybliżona)
- ISBN:
- 8388308882
- kategoria:
- literatura faktu
- język:
- polski